Skocz do zawartości

Skład Gier Sergiego

  • wpisy
    161
  • komentarzy
    916
  • wyświetleń
    178004

Styx - Master of Shadows


Sergi

1970 wyświetleń

styx-logo-540x279.jpg

Skłamałbym mówiąc, że dawno nie grałem w skradankę. Nawet gdybym dodał, że osadzoną w fantasy, też nie byłaby to prawda. Ale gdy mowa o dobrej skradance, musiałbym sięgać pamięcią dużo dalej wstecz. Aż do teraz.

Styx to - jak łatwo się domyślić - imię głównego bohatera. Bohatera dosyć oryginalnego, bo jest goblinem. I nawet jak na przedstawiciela swojego gatunku nietypowego - jest inteligentny, cierpliwy i bardzo sprawny, a do tego zamiast trzymać ze swoimi, mieszka w mieście-wieży zbudowanym przez ludzi i elfy. Ogromna wieża została wzniesiona wokół równie imponującego Drzewa Świata. To właśnie serce tego drzewa stanowi główny obiekt zainteresowania naszego protagonisty. Elfy chronią je, bo bez niego roślina zginie, a ludziom po prostu zależy na żywicy (zwanej z jakiegoś powodu bursztynem).

Substancja ta ma specyficzne właściwości: Jest żrąca, jej opary drażnią drogi oddechowe, ale odpowiednio użyta stymuluje mózg. Do miasta ściągają więc naukowcy chętni ją badać i... narkomani, którzy chcą się po prostu nią odurzyć. Nasz goblin potrafi lepiej ją wykorzystać jej właściwości. Wyostrza mu się po niej wzrok, słyszy myśli tych, którzy jej nadużywają i potrafi czarować. Trochę skromnie, ale jednak - tworzy swoje klony i staje się niewidzialny.

styx8.png

A oprócz tego dysponuje całym arsenałem innych sztuczek. Potrafi się skradać, świetnie skacze i wspina się i wciska do małych przestrzeni. Jego "ruchomość" to mocna strona gry - możemy biegać i turlać się, wchodzić pod stół i wskakiwać na praktycznie każdy przedmiot. Pomimo że gra jest prawie stale TPSem, ruchomość mamy jak ze staroszkolnych FPSów.

Można też wleźć do szafy (lub wsadzić tam zwłoki) albo przytulić się do ściany. Albo po prostu stać w cieniu, gdzie tatuaż z żywicy zaczyna świecić i gwizdać żeby zwabić strażnika. No i oczywiście możemy zabijać. Styx chodzi z wielkim sztyletem, w kapturze, co upodabnia go trochę do Slarka z Doty. Możemy nim zabić powoli i cicho albo szybko, ale nieco głośniej. Jeśli podczas duszenia puścimy przycisk, Styx szybciej dokończy robotę. Jeśli strażnik nas zauważy, możemy jeszcze się z nim pojedynkować jak równy z równym.

styx4.png

Oprócz tego mistrzowsko rzuca nożami, lepi kulki z piasku i śliny (świetnie gaszą pochodnie) i... rzyga do jedzenia. Po zjedzeniu takiego posiłku rycerz żyje raptem kilka sekund. Zresztą żołdaki w pobliżu naszego goblina generalnie mają pecha - a to spadną z blanek, a to urwie się żyrandol i zmiażdży paru biedaków. Wrogowie zainteresują się hałasem, ale nie będą rwali szat, że kogoś zgniotło. A na wypadek gdyby jakiegoś ciała nie było gdzie schować mamy jeszcze kwas. Polewamy taką fiolką zwłoki i po sekundzie ich nie ma. Pod względem mechaniki produkcja jest bogata i dobrze zrealizowana. Twórcy ustrzegli się też jednej z największych bolączek tego typu gier - liniowości.

Praktycznie każdą lokację można przejść na kilka sposobów; Część etapów to wręcz areny na których możemy się pobawić z ludźmi, wywabiając ich i zabijając na różne sposoby. Od czasu do czasu przyjdzie nam też rozwiązać proste zagadki. Gdy i to nam się znudzi, możemy zbierać ukryte skarby, załatwiać sprawunki naszego wspólnika, przechodzić bez alarmów albo bez zabójstw - wszystko to jest punktowane. Za punkty możemy kupić ulepszenia Jest ich kilkanaście i raczej nie powalają, ale i bez nich możliwości nie brakuje.

styx5.png

Opis może sprawiać wrażenie gry w której grinduje się kolejne poziomy i zabija w coraz bardziej wyrafinowane sposoby, ale strona fabularna też daje radę.

Część gry to retrospekcja schwytanego Styxa, a cutscenki wykonane są w formie udźwiękowionych, rysowanych plansz (ukłon w stronę starszego Thiefa?). Poza scenkami Styx też mówi ciekawe rzeczy (ciekawy ma sam głos) na temat tego, kim jest i co chce zrobić. Mniej więcej do połowy akcja jest niespecjalnie interesująca, dopiero później nabiera tempa i staje się ciekawa. Intryga stoi na niezłym poziomie; Nie jest bardzo głęboka ani złożona, ale ciekawie opowiedziana i nie mamy wrażenia, że jest tylko pretekstem do połączenia ze sobą pomieszczeń.

Jeśli idzie o grafikę, Styx nie ma się czego wstydzić, ale nie wyrywa też zębów. Oferuje prosty subsurface scattering, dynamiczne cienie i light shafts. Niestety złożoność modeli i rozdzielczość tekstur już tak dobrze nie wypadają, ale za to grę można odpalić na High na laptopie. Razi też powtarzalność animacji i tekstów - strażnicy lubią w siebie wchodzić i maszerować naprzeciw prawie jak lustrzane odbicia, albo gadać w kółko o tym samym. Ale dopóki się nie powtarzają, słucha się ich przyjemnie, bo mają dobry akcent i oryginalny sposób mówienia.

Teksty i dźwięki (większość całkiem niezła) muszą nadrobić braki w muzyce. Rzadko kiedy gra, a i wówczas jest cicha i nie porywa.

Słowo o AI - Tutaj widać ładny postęp w trakcie poziomów. Dopóki bawimy się w kanałach albo dokach, mamy do czynienia z głupkami, których możemy łatwo wykończyć albo ominąć. W ważniejszych lokacjach strażnicy sprawdzają hałasy parami, zaglądają pod stoły (potrafią spod nich nawet wyciągnąć) i wracają do patrolowania innymi ścieżkami. Ten obraz sprawnego AI psują wspomniane kolizje, a także bezrozumne orki i robaki, które też chcą zabić naszego goblina, ale np. ludzi kompletnie ignorują.

styx7.png

Te stworzenia są zresztą wyjątkowo słabym pomysłem - mają bardzo czuły słuch, orki zabijają jednym ciosem i są nieśmiertelne, a robaki jak obskoczą (a przylatują do każdego przewróconego krzesła) to praktycznie nie sposób się wyratować. Na szczęście zawsze można je ominąć.

Możliwości przejścia misji jest mnogość, a raz ukończoną można powtórzyć z kryjówki. Po wymaksowaniu wszystkich odznak możemyy jeszcze przejść wszystko na wyższym poziomie trudności. Pole do popisu jest spore, choć najwyższe odznaczenia na najwyższym poziomie to już masochizm.

Styx sprawnie łączy różne mechaniki z najlepszych wzorców, korzystając z dorobku takich tytułów jak Metal Gears Solid, Splinter Cell czy Thief. Ma przy tym pomysł na siebie i styl. Twórcy nie ustrzegli się drobnych błędów ani nie wprowadzili niczego przełomowego, ale stworzyli bardzo dobrą produkcję. I mówię to pomimo że nie ma mojej ulubionej minigierki w otwieranie zamków ;)

Polecam grę wszystkim fanom "grania po ciemku".

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Chciałem w to zagrać, ale nawet tak niepiękna gra pokonała już wymaganiami mój sześcioletni komputer. Ale jako że od piątku zaczyna się kadencja nowej maszyny, mam nadzieję, że uda mi się zagrać w to jak najprędzej. Nie oczekuję niczego genialnego, wystarczy mi gra lepsza od tegorocznego Thiefa ;).

Link do komentarza

I to jest recenzja zachęcająca do grania. Po Twoim narzekaniu na grafikę i sugestii ustawień high na laptopie pomyślałem, że to jakiś staroć i będzie go można dorwać w przystępnej cenie, a tu niespodzianka - gra z zeszłego miesiąca (a nawet z tego biorąc pod uwagę polską premierę). Wow, mimo wszystko cena przystępna. Szkoda tylko, że komp za słaby.

Przynajmniej z opisu przypomina mi Dark Messiah - swobodą i możliwością pokonania przeszkód różnymi metodami.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...