W tym odcinku w miejsce odgrywanej przez Michała postaci Arthura Goodberry’ego debiutuje Bartek w roli Kurta Gheringa - pochodzącego z Wotanii iluzjonisty i spirytysty o archetypie salonowiec. Pomaga on reszcie znanych z poprzednich sesji bohaterów w śledztwie dotyczącym porwania piosenkarki Edith Marceau oraz poszukiwania tajemniczych dysków poukrywanych w słynnych pozytywkach Joachima Fabherne.
W tym odcinku trójka poznanych wcześniej bohaterów – orczyca Ha Noi, gnom Stefen von Erwing oraz człowiek z Korioli - Jose Diego Guerra Torres postanawiają uniemożliwić piosenkarce Edith Marceau wzięcie udziału w koncercie w teatrze La Fonaine’a by tym samym pokrzyżować plany Judy Schultza i towarzystwa Thule. Czy ich śmiały plan się powiedzie i co z tego wyniknie dowiecie się słuchając tego podcastu.
W tym odcinku orczyca Ha Noi, agentka specjalna Państwa Pontyfikalnego, postanawia pod przykrywką reporterki „Dziennika Orseaux” sprawdzić, czy gwiazdy nadchodzącego koncertu mają jakiś związek z Towarzystwem Thule i tajemniczym Judą Schultzem.
Stefen von Erwing oraz Jose Diego Guerra Torres na kilka godzin przed planowanym koncertem piosenkarki Edith Marceau zjawiają się w teatrze La Fontaine'a w Orseaux, by w przebraniu obsługi technicznej jak najmocniej przeszkodzić realizacji planów złowrogiego Judy Schultza.
Nasi bohaterowie postanowili się rozdzielić, by każde na swój sposób mogło przyłożyć rękę do pokrzyżowania planów złowrogiego Judy Schultza. Ta sesja skupia się na działaniach alfheimskiego sportowca Arthura Goodberry'ego.
Tajemniczy gnom o dwukolorowych oczach - Juda Schultz, powiązany w jakiś sposób ze złowrogim Towarzystwem Thule, przybywa do Orseaux, stolicy republiki Akwitanii, a wraz z nim przybywają kłopoty. Czego chce i co knuje? Jak powstrzymać kogoś, kogo nie imają się nawet kule i jaką rolę w tym wszystkim odgrywają pewne pozytywki?
Czas zemsty, to pierwsza przygoda w autorskiej kampanii Cienie Thule w grze fabularnej Wolsung: Magia Wieku Pary.
Sir Alistair Blackwood był osobą, której z całą pewnością nie można było pozwalać na siebie czekać, dlatego w dużym pośpiechu pokonywałeś kolejne kondygnacje gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Imperium. Po marmurowych schodach w górę i w dół podążały tłumy zarówno pracowników, jak i petentów wszelkiej maści. Energicznie przestąpiłeś próg biura Pana Blackwooda – jego asystentka spojrzała na Ciebie zdegustowana sponad binokli w drucianych oprawkach i rzuciła – Lord Blackwood już Pana oczekuje
- Czy wiesz czemu Cię teraz nie zabiję? – Elegancko ubrany gnom, w nienagannie skrojonym, czarnym surducie wolnym krokiem podszedł do Ciebie i z kpiarskim półuśmieszkiem na twarzy spojrzał swoimi dwukolorowymi, jak u psów rasy Husky oczami prosto w Twoje. Dwa rosłe ogry wzmocniły uścisk swoich wielkich łap na twoich ramionach, tak abyś nie mógł poruszyć się nawet na centymetr do przodu. Lewą ręką ujął Cię za podbródek i spojrzał głęboko w oczy.
- Nie zabiję Cię teraz, bo to byłoby zbyt prost
Przed Wami trzecia sesja-prolog dla kolejnej z postaci w mojej wolsungowej drużynie. Tym razem bohaterem odcinka jest, grany przez mojego kolegę Mirka, James Black - arystokrata z Alfheimu w dyplomatycznej służbie Jej Królewskiej Mości królowej Tytanii.
Archhetyp postaci, to salonowiec. Rola: arystokrata/dyplomata. Rasa: człowiek.
Zapraszam do słuchania i życzę miłej zabawy :).
Ponieważ od swoich graczy otrzymałem feedback, że moje powiedzmy literackie wstępy do sesji-prologów dla ich wolsungowych postaci bardzo się podobały. Postanowiłem podzielić się tymi tworami ze światem. Dzisiaj literackie fragmenty z sesji orczycy Ha Noi - agentki specjalnej Państwa Pontyfikalnego.
***
Stojąc w oknie luksusowego apartamentu hotelu La Villette, znajdującego się w dzielnicy Palais-Bourbon – dyplomatycznej części Orseaux – stolicy Akwitanii, pełnej ambasad wszystkich najw
Przed Wami zapis drugiej z sesji-prologów dla postaci z mojej wolsungowej drużyny. Bohaterem tego odcinka jest Matus i prowadzona przez niego postać gnomiego technomaga z Purgatorii - Stefena von Erwinga.
Nie było mnie na tym blogu całe lata, aż dziw, że istnieje :). Dzisiaj chciałem się z Wami podzielić pierwszą z sesji RPG, jakie po latach przerwy zacząłem znów prowadzić. Tym razem gram online w czym pomaga mi posiadanie swojego serwera Discord.
Bohaterką pierwszej sesji jest agentka specjalna Państwa Pontyfikalnego, orczyca Ha Noi. Wszystkie sesje publikowane będą później na moim kanale YT.
Dziś kolejny fragment z moich tzw. okruchów prozy:
W moich myślach mówisz mi, że tęsknisz. Ale przecież ja jestem. Jestem wciąż blisko Ciebie, gdzieś na granicy dotyku, na wyciągnięcie ręki, na oka mrugnięcie. Nieprzerwanie trwam przy Twoim boku, jak opoka, jak skała, ogorzała od palącego słońca i porywistych wiatrów. Zawsze mam dla Ciebie uśmiech, gdy tylko zwrócisz w moją stronę swoją twarz. Jestem tuż obok, dla Ciebie, pomiędzy światłem i cieniem, ciemnością i świecą. Wytrwale cze
"Dziwne są ścieżki wilczych serc" Kiedyś przyjdziesz, samotny wilku Po raz ostatni w Twoją sierść księżyca zew wplącze wzorzec nocy Dziwne są ścieżki wilczych serc Jeszcze dziwniejsze echa Tych serc samotnych... Jak Ty i ja Samotny wilku, śnij wilczy sen O ostatniej swej pogoni Dziwne są ścieżki wilczych serc Jeszcze dziwniejsze drogi Naszych serc samotnych... Jak Ty i ja
Poniżej zamieszczam kolejny fragment z cyklu "okruchy prozy". Mężczyzna stał oparty o balustradę małego tarasu przylegającego do południowej ściany domu, w którym odbywało się spotkanie towarzyskie grupki przyjaciół. Stał tak delektując się chłodnym, wieczornym powietrzem, wpatrzony w mrugające światła odległych domostw. Rozmyślał. Początkowo nie zwrócił uwagi na fakt, że od dłuższej chwili nie jest już sam. Młody, na oko kilkunastoletni chłopak, bezszelestnie stanął obok mężczyzny. Przez kilka
"Na dachu snów zatrzymam się" Jestem ofiarą wynikowej własnych decyzji ostrzy niespełnionych pragnień pułapek głupiego serca gubionego co krok Cięgle potykam się o kamienie codziennych dni walcząc z wiatrakami złudzeń że kiedyś spotkam Cię na jednej z dróg tak samotnych Któregoś dnia rozpłynę się Jak łzy w strugach deszczu Na dachu snów zatrzymam się jak Roy Batty
Dorzucam do swojego małego i rzadko aktualizowanego bloga nowy dział/kategorię - okruchy prozy. Będę tu umieszczał fragmenty napisanych przez siebie tekstów i tekścików - nic konkretnego, żadne tam opowiadania, eseje, felietony etc. Po prostu różne moje zapiski, nie będące wierszami, a może posiadające czasami jakąś nutę poetyki. Czasem to tylko fragmenty moich przemyśleń, pod wpływem impulsu przelanych w słowa. Teksty w większości o charakterze dość osobistym i niosące (przynajmniej dla mnie) z
"Jak zawsze" Do szafy grającej wszystkich smutków i żalu wrzucam dziś żetony wspomnień Załkała cisza martwej struny dźwiękiem Kroków oddalających się naprędce Miłość odwróciła się na pięcie i wyszła trzaskając drzwiami, bez pożegnania Daleko za nimi Twoje szczęście Dla mnie tylko zimne dni Jak zawsze
"Ostatni raz" Ostatni raz spoglądam w głębiny Twoich oczu Szukając czegoś nieuchwytnego Ale to tyko cień minionych chwil To nie nasze dzisiaj plącze się u stóp Jakieś wczoraj było milion lat temu A jutro tak nie moje na bezdrożach snów... Na jedną chwilę moje serce w Twoich dłoniach zawołało - Bądź! Mimo wszystko Pośród głuchej ciszy niemych grobów zdeptanych marzeń Pokryta kurzem bezmyślnego gniewu bezbrzeżnego żalu utraconych złudzeń nadzieja legła stracona Po raz ostatni.
"Refleksja bezśnieżnej zimy II" Jak wąż Uroboros gryzę własny ogon Schwytany w pętli historii, która kocha się powtarzać. Wczorajsze jutro Z poplątanych marzeń Gdzie proste ścieżki wiodą donikąd Początek i koniec gryzieniem ogona A skutek od zawsze ten sam...
Tytuł: Łowcy Głów Autor: Jo Nesbo Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie (2008) Roger Brown jest łowcą głów, najlepszym w Oslo, a może nawet najlepszym w Norwegii. Każdy kogo poleci do pracy znajduje zatrudnienie. Wielkie firmy właśnie u niego szukają kandydatów na najważniejsze stanowiska. Jednakże nawet taka pozycja i renoma jaką w Norwegii wyrobił sobie pośród headhunterów Roger nie daje mu wystarczających pieniędzy. Roger Brown żyje ponad stan. Utrzymanie galerii sztuki jego żony Diany oraz p
"Czasem liczy się tylko rym" (Wena w pracy przynosi zadziwiające rezultaty) Czasem w pracy nachodzi mnie myśl By poskładać swe myśli nieskładne Wziąć długopis, bazgrolić co sił Tworzyć rymy na oko dość zgrabne Tak o niczym napisać wiersz Może głupi, ktoś powie nieładnie Czasem liczy się tylko rym Oraz to co do głowy wpadnie Zatem Zjadłem sobie kanapkę ze smalcem Zaraz potem rozbolał mnie brzuch Poprawiłem więc ciastkiem z zakalcem Teraz będzie mnie bolał za dwóch
"Zasiałaś w moim sercu wiatr" Jak to jest? Moja twarz w oknie W dole mrok Miasto skażone nocą Mroźny wiatr... To w moim sercu pada śnieg Zdeptane kwiaty przykrył biały puch W każdym płatku Twoja twarz Twoje usta Czuły dotyk Twój Drzazgi uczuć ciśniętych w kąt Lodowe sople tęsknoty Wbite tak bym nigdy nie zapomniał... Zasiałaś w moim sercu wiatr Ja po dziś dzień zbieram owoce burzy
"W dwuwierszach smutku..." Jestem chory na Ciebie I na ten świat za oknem Kiedy rzucam się z mostu To rozmyślam się w locie Znowu tonę w odmętach bezsilności i żalu Życie toczy się dalej Niech się toczy beze mnie Nić babiego lata zaplotłem W kolczaste łupiny kasztanów Jesienne myśli, marzenia i sny Ubrane w melancholii płaszcz W dwuwierszach smutku zamykam serca swego wrak