Z mojego postanowienia jednego wpisu tygodniowo jak zwykle wyszły nici. Znaczy, spruło się :]. Nieważne. Obmyśliłem sobie, by w miarę różnicować swoje wpisy (zespoły opisywane), choć mam zamiar się poruszać, jak już wspominałem, w black metalu. Ale! Tak sobie myślę, że wkrótce zrezygnuję z tego postanowienia. W końcu jest tyle świetnych kapel, które na dobrą sprawę nawet nie stały koło black metalu. Przykładów oczywiście teraz nie podam. I nie dlatego, że mam słabą pamięć, ale dlatego, że nie ch
Ze zbyt dużym opóźnieniem (planowałem ten wpis na ubiegły tydzień) kontynuuję przybliżanie portfolio wartych (moim zdecydowanie nieskromnym zdaniem) zespołów. Miałem niemałą zagwostkę, na co tym razem postawić. Padło na Arbuzy. Zespół, który może i nie nagrał niczego, co wstrząsnęło by blackmetalowym światkiem, ale grający bardzo solidnie i, co nawet ważniejsze - ciekawie. Zanim zacznę opisywać muzykę, którą grają, zarzucę jeszcze danymi nt. składu: Tomasz "Hal" Halicki ? wokal, gitara basowa P
Tym wpisem rozpoczynam serię o kapelach/projektach, które uważam za warte opisania i sam słucham. A że słucham głównie metalu, z naciskiem na szeroko pojęty black metal, to myślę, że już wiecie, czego się spodziewać. Myślę, że dla niektórych to już wystarczający powód, by więcej tutaj nie zaglądać. Tak, czy inaczej - zapraszam. Khold - dość ponury, niczym się nie wyróżniający zespół z Norwegii... Przynajmniej na początku swojej działalności. Pochodzą z Oslo, a sądząc po pochodzeniu i niezrozumi
Jeśli, drogi czytelniku, oczekujesz tutaj czegoś w jakikowlwiek sposób związanego z naszą ligą, to idź sobie stąd precz. Nasza liga (teraz, to chyba inaczej się nazywa :]), to dno i metr mułu. Nie mam zamiaru tracić na to czasu. Ale ok, przejdźmy do sedna. O to, o co mi się tak naprawdę rozchodzi. Najpierw przedstawię persony biorące udział w tej komedii: - ja, świetnie się prezentujący przed kamerą, choć nigdy żadna mnie nie uchwyciła :] - telemarketerka dzwoniąca w imieniu T-Mobile, mojego ope
Muszę się nieco pożalić, gdyż dokonałem nieco złego wyboru przy zakupie komiksu. Czterej jeźdźcy Apokalipsy Skusiła mnie przede wszystkim tematyka oraz autor rysunków. Z jednej strony mamy Apokalipsę (a koniec świata i to, co później uwielbiam), z drugiej - za rysunki odpowiedzialny jest Simon Bisley, do którego warsztatu, dzięki komiksom z Lobo, mam ogromny sentyment. Niestety, ale komiks jest wyjątkowo nieudany. Zacznijmy wymienianie minusów: Za scenariusz jest odpowiedzialny niejaki Michael